Fandom: VIXX
Paringi: Navi
Rodzaj: angst
Autor: lovingvixx
Opowiadanie nie należy do mnie. Tylko je tłumaczę na język polski.
♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥
Wonshik ma dzisiaj duże, czarne okulary przeciwsłoneczne. Ciemne chmury sprawiają wrażenie, jakby zaraz miało przydarzyć się coś złego, a powietrze jest wilgotne, czego Wonshik nie może znieść. Słyszy ciche zawodzenie, i to go niemiłosiernie drażni. Bo to wszystko jego wina. Gdzieś niedaleko słychać cichy, delikatny szept i Wonshik obraca się odrobinę, jednak to wystarcza żeby zobaczyć jak Hongbin przytula Sanghyuka, aby go uspokoić, i jak Taekwoon wciąż ściera gorzkie łzy płynące z oczu Jaehwana.
"Kocham cię" z nadzieją oznajmia Wonshik, pomimo tego, że moment wydaje się dość nieodpowiedni. Hakyeon leży w szpitalnym łóżku, jego prawa ręka spoczywa w gipsie, a obydwie nogi są poranione i bolące. Na ten widok serce Wonshika przekręca się z bólu. Oczy Hakyeona się rozszerzają, a dech zamiera w jego piersiach, kiedy desperacko wyciąga swoje zdrowe ramię w stronę Wonshika. Próbuje coś powiedzieć, prawie dławiąc się swoimi łzami. Łapie dolną wargę między zęby, zaciskając je mocno, bo oto dzieje się coś, na co od zawsze czekał, a jego struny głosowe go zawodzą i nie może wydukać nawet słowa. Cóż za męka. To boli. Wonshik odważnie przysuwa się bliżej i delikatnie bierze wargę Hakyeona między swoje, a we wnętrzu czuje ciepło, i nie potrafi się powstrzymać, i całuje Hakyeona mocno. Co za męka. Znowu boli. Ale Hakyeon uważa, że to jest najbardziej błogi ból jaki kiedykolwiek czuł.
Wonshik go zauważa i czuje, że mógłby zwymiotować wszystkie swoje wnętrzności. Obrzydzenie i niesamowity wstręt kiełkują mocniej niż kiedykolwiek, dlatego odwraca wzrok i zaciska ręce w pięści tak mocno, że paznokcie zostawiają piekące ślady na jego skórze. Mężczyzna dotyka jego ramienia i Wonshik się wzdryga. "Co?" głos chłopaka jest opryskliwy, i zachrypły, i mężczyzna z łatwością może stwierdzić, że Wonshik płakał, płakał strasznie dużo, ale to nie wywołuje u niego nawet odrobiny współczucia. "Tak jest lepiej. On ci tylko sprawiał kłopoty."
Śmiech Hakyeona wyprawia niewyobrażalne rzeczy z sercem Wonshika, sprawia, że trzepocze jak nigdy wcześniej. Jego skóra jest ustrojona niewielkimi siniakami i jasnoczerwonymi śladami zębów i ust Wonshika. Hakyeon to kocha. Stwierdza, że tak wygląda najlepiej. Wonshik przykrywa ich puchatym kocem i Hakyeon obejmuje go mocno, wzdychając zadowolony. Czoło Wonshika naznaczają zmarszczki, oznaczające, że nad czymś rozmyśla. To musi być coś poważnego, stwierdza Hakyeon, w momencie kiedy Wonshik zauważalnie zaciska zęby i wygląda, jakby spierał się ze samym sobą. "Po prostu mi powiedz" Hakyeon przerywa tok jego myśli, i Wonshik wydaje się nieco zaskoczony "To nic takiego" odpowiada, przetaczając się na plecy i pozwalając Hakyeonowi ułożyć się na jego piersi. "Na pewno?" Hakyeon próbuje jeszcze raz, i cieszy się, że Wonshik nie widzi jego twarzy, bo na pewno widoczne jest na niej zmartwienie. Wonshik wzdycha głęboko "Chodzi tylko o... O mojego ojca." Hakyeon wtrąca się szybko "Co z nim?" Wonshik mocniej zaciska ramiona wokół jego talii i obsypuje jego szyję delikatnymi pocałunkami. "Dowiedział się... O nas." mruczy, jego usta pocierają skórę Hakyeona, który wstrzymuje oddech. "I co powiedział?" Wonshik nie odpowiada od razu i Hakyeon myśli, że to znak, że nie chce o tym rozmawiać. Wtedy usta Wonshika otwierają się jeszcze raz, i mamrocze urywane "On nie... Uważa, że..." Hakyeon czuje, jak jego gardło się zaciska, kiedy próbuje przełknąć. "W porządku, nic już nie mów." Odwraca się i całuje go, i Wonshikowi wydaje się, że wyczuwa w tym pocałunku pewną desperacje i zdławioną nadzieję.
"Wynoś się stąd. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć." Wonshik cedzi przez zaciśnięte zęby, blisko do utraty kontroli. "Musisz zrozumieć, synu... I żyć dalej." ojciec ściska jego ramię, a Wonshik odpycha go od siebie z taką siłą, że ten zatacza się kilka kroków do tyłu. Nie obchodzą go zaskoczone twarze zgromadzonych żałobników, kiedy oddala się w jakieś bardziej odludne miejsce, zostawiając swojego ojca w tyle. Hyemi podchodzi do niego, i chłopak nie jest do końca pewien, czy zniesie towarzystwo kogokolwiek w tej chwili. "Wszystko w porządku?"
"Hakyeon, to moja narzeczona, Hyemi. Hyemi, to mój... Przyjaciel, Hakyeon." Hakyeon czuje się, jakby miał zaraz zwymiotować. Wiedział, że prędzej czy później do tego dojdzie, ale i tak sprawiło mu to niezmierzony ból. Był okropnie zawiedziony tym, że Wonshik nie postawił się swojemu ojcu, dla ich miłości, dla niego. Chociaż tak na prawdę nie winił Wonshika. Hakyeon spuszcza wzrok, aby ukryć łzy zbierające w jego oczach. Na jego twarzy pojawia się najsmutniejszy uśmiech, jaki Wonshik kiedykolwiek widział. To go załamuje, i jego serce krzyczy 'Hakyeon', i gardzi sam sobą, swoim tchórzostwem. "Gratuluję, Wonshik." bezsilność w jego głosie niemalże doprowadza Wonshika do łez, ale powstrzymuje się ostatkami sił. "Powinniśmy iść." łapie Hyemi za rękę i pośpiesznie opuszczają pomieszczenie. Hyemi wzdycha.
"Myślisz, że nie wiedziałam?" na dźwięk tych słów Wonshik podnosi głowę zdezorientowany, zdejmując swoje okulary. Jego oczy są zaczerwienione, jego wzrok mętny. Hyemi czuje, jak poczucie winy wyżera ją od środka. Zaczyna płakać, i Wonshik panikuje. "Co się stało? Hyemi, o co ci chodzi?" Dziewczyna stara się odpowiedzieć, pomimo ciągłego, niepohamowanego łkania. "Kochasz Hakyeona, a on kochał ciebie. Ja byłam trzecim kołem, Wonshik, intruzem. Myślisz, że o tym nie wiedziałam?" Wonshik nie wie, co powinien powiedzieć. Wydaje się być nieporuszony słowami dziewczyny, chociaż w jego oczach powoli wzbierają łzy, znowu. Powoli wyciąga rękę, aby otrzeć wilgotne policzki Hyemi, ale ona odpycha go delikatnie. "To moja wina, Wonshik! To moja wina, że Hakyeon umarł nieszczęśliwy. Mój egoizm ci go odebrał. Myślałam, że tak bardzo cię kocham, i że w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone. Ale widać, że nie kochałam cię wystarczająco, bo inaczej pozwoliłabym ci być prawdziwie szczęśliwym. Jestem samolubną, okropną suką, Wonshik, a ty zasługujesz na wiele więcej. Dlatego zrywam zaręczyny." Wonshik w ogóle na to nie zareagował.
"Hakyeon, tak mi przykro..." słowa Wonshika są porywane wraz z chłodnym wiatrem, i ulatują w stronę gwieździstego nieba. "Będę twoim drużbą." Hakyeon oznajmia słodkim tonem, od którego robi się niedobrze, jego głos się łamie, a oczy są wypełnione łzami. "Hakyeon, posłuchaj mnie..." Wonshik raz jeszcze próbuje się odezwać, czując jak wnętrzności się w nim skręcają. "Będę ojcem chrzestnym twoich dzieci." Wonshik ma już dość, więc łapie Hakyeona mocno za ramiona. "Przestań wygadywać głupoty!"
"Pomimo wszystko, chcę być częścią twojego życia, Wonshik!" Hakyeon załamuje się, i płacze, głośno i żałośnie, a Wonshik próbuje złapać oddech, bo jego serce tak bardzo boli. Nagle, pomimo zaciśniętych powiek, widzi delikatne światło, ale zanim zdąża cokolwiek zarejestrować, Hakyeon bez wahania popycha go na bok, a wielka ciężarówka uderza w niego samego z ogromną siłą. Wonshik krzyczy, jego głos jest ochrypły, i klęka obok Hakyeona, opierając jego głowę na swoich kolanach, a krew powoli wypływająca z rozcięcia na jego czole sprawia, że traci przytomność.
Kiedy się budzi, ktoś coś szepcze, ale on nie może zrozumieć, słysząc jedynie strzępek zdania, a właściwie dwa słowa: 'akt zgonu'. Zaciska mocno powieki, płacząc i trzęsąc się straszliwie, kiedy pielęgniarki krzątają się wokół niego bezradnie.
Trumna opada coraz głębiej pod ziemię, i słychać płacz, i każdy mięsień w ciele Wonshika jest napięty. Ten widok mdli go niemiłosiernie, musi przytrzymać się osoby stojącej obok niego, aby nie upaść. Niebo zaczyna płakać, ale nagle Wonshik czuje pewien spokój, pogoda ducha jaśnieje w nim.
Hakyeon, kochanie, już nadchodzę. Nie musisz już czekać. Będziemy na zawsze razem.
♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥
Tyle nad tym siedziałam, tak bardzo do dupy wyszło (oT-T)尸
Senpai, mianhae że tak długo mi to zajęło, ale starałam się (~。~;)
Tak bardzo kaleczę te piękne opowiadania (o_ _)o
Nie Ty kaleczysz to opowiadanie - Ty jedynie wzbogacasz je o złociste blizny. Dziękuję. ~
OdpowiedzUsuńNie senpai, to ja dziękuję za Twoje poetyckie słowa 。:゚(。ノω\。)゚・。
OdpowiedzUsuń