niedziela, 21 września 2014

Himlo bez tytułu ☆*・゜゚・*(^Д^)*・゜゚・*☆


Fandom: B.A.P

Paringi: Himlo

Rodzaj: fluff?

Autor: Rynna.

...

Znowu ja.

X'DDDDDD

Nie czytałam tego po napisaniu, więc z góry przepraszam za wszelakie błędy OTL

heuheuhuheuhuehucimcian-hyung


♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥


Był środek nocy; w dormie B.A.P panowała cisza jak makiem zasiał, ponieważ każdy z chłopców chciał odespać męczący tydzień promocji po comebacku. No, przynajmniej w teorii.


Himchan przebudził się nagle i niechętnie podniósł do pozycji siedzącej. Wydawało mu się, że usłyszał jakiś dziwny dźwięk. Potrząsnął głową, opadł z powrotem na łóżko i zamknął oczy. Musi spać.


Okazało się to niełatwe, gdyż już kilkanaście sekund później do jego uszu znowu dotarł ów podejrzany odgłos, tym razem jakby donośniejszy. Chłopak ponownie usiadł na łóżku, pocierając oczy wierzchem dłoni. Dźwięk rozległ się po raz trzeci, sprawiając, że Himchan podskoczył ze strachu.


Co jeśli to jakiś włamywacz?


Przez chwilę siedział niezdecydowany, po czym odrzucił kołdrę i obrócił się tak, że jego nogi zwisały nad podłogą. Wsunął stopy w swoje różowe, wełniane pantofle (prezent od fanek!) i zeskoczył delikatnie z łóżka. Wziął głęboki oddech i ruszył w stronę drzwi.


A co jeśli to morderca?


Chwycił za klamkę i powoli pociągnął. Na korytarzu było ciemno. Chłopak cichutko zaczął stąpać po drewnianej podłodze; miękkie pantofle ułatwiały mu to zadanie.


Co ktoś mógłby chcieć stąd ukraść? Telewizor? Niech bierze, może menago zgodzi się nam wtedy kupić nowy.


Kiedy wyszedł zza rogu, ujrzał przytłumione światło, które padało na meble w salonie, tworząc na ścianach niepokojące cienie. Źródłem tej poświaty zdawały się być drzwi prowadzące do kuchni.


Chce zabrać nasze jedzenie? Oooo, co to to nie...


Himchan chwycił w dłoń pierwszy lepszy przedmiot, który leżał na podłodze, i ruszył w tamtą stronę. Na tle słabego światła, wydobywającego się z lodówki, odcinała się ciemna, przygarbiona postać. Chłopak cicho wciągnął powietrze w płuca.


Raz...


Zrobił krok w stronę intruza.


Dwa...


Nieznana postać zastygła w ruchu, najwyraźniej wyczuwając, że w pomieszczeniu znajduje się ktoś jeszcze.


Trzy!


Himchan wypuścił powietrze, które nieświadomie wstrzymywał, i zamachnął się na włamywacza.


Nikt nie będzie kradł naszego jedzenia!


Zaczął okładać tajemniczego osobnika na oślep, celując w jego ramiona i tors.


Przed wymierzeniem kolejnego ciosu powstrzymała go dłoń, która silnie zacisnęła się na jego nadgarstku, i ciche hyung, wysyczane głosem, który wydał się Himchanowi bardzo znajomy.


Chłopak spojrzał w górę , potwierdzając swoje przypuszczenia.


-Jello? Co ty robisz?


Młodszy chłopak rozluźnił uściska na ręce starszego i odsunął się o krok.


-Co ty robisz, hyung? Dlaczego próbowałeś mnie zabić butem Youngjae?


Himchan dopiero teraz spojrzał na przedmiot trzymany w dłoni. Faktycznie, był to czarny trampek wokala.


-Ew! - chłopak zrobił zdegustowaną minę i rzucił butem w kąt kuchni, wycierając następnie ręce w koszulkę Junhonga. Maknae również się skrzywił, ale nie protestował na głos.


-No więc? Co tutaj robisz młody? - Himchan nie dał się zbić z tropu. Blondyn wzruszył ramionami.


-Zgłodniałem. - odparł, zamykając wreszcie lodówkę, na której ściankach już zaczęły się osadzać kropelki rozmrożonej wody. W pomieszczeniu nagle zrobiło się całkiem ciemno.


-Zgłodniałeś? O drugiej w nocy? Młody człowieku, o tej porze powinieneś smacznie spać, odpoczywając po ciężkim tygodniu pracy, a nie skradać się po kuchni! Co ty sobie wyobrażasz? - Himchan oparł dłonie na swoich biodrach, unosząc wysoko swój podbródek. Kącik ust Junhonga powędrował do góry.


-Przepraszam, mamo... - maknae wywrócił oczami, siadając na podłodze i podciągając kolana pod brodę. Himchan westchnął, opuszczając ramiona i zsuwając się po ścianie aby usiąść obok Junhonga. Przez chwilę siedzieli tak w ciszy, niewidzącymi oczami wpatrując się w podłogę. W końcu Himchan otrząsnął się z pewnego rodzaju transu, w jaki wpadli, i przeniósł swój wzrok na młodszego chłopaka.


-A mówiąc tak zupełnie poważnie... Co tutaj robisz? - spytał cicho. Junhong jeszcze długo milczał, a jego oczy wciąż utkwione były w czarno-białej mozaice pokrywającej kuchenną podłogę. Starszy chłopak westchnął i podniósł się tak, żeby móc przykucnąć przed Junhongiem. Opierając ciężar ciała na piętach, wyciągnął rękę w blondyna. Chwycił dłonią jego podbródek, zmuszając chłopaka do spojrzenia mu w oczy.


-Powiesz mi czy nie? - spytał, uważnie przypatrując się twarzy Junhonga. Ten, jakby speszony bliskością swojego hyunga, odwrócił wzrok, ponownie wlepiając go w podłogę.


-Jello... Nie dawaj mi powodu do martwienia się o ciebie... - Himchan wysunął dłoń spod podbródka maknae i znowu westchnął.


-Przecież mówiłem hyung, po prostu zgłodniałem... - wymruczał Junhong, wciąż nie patrząc starszemu chłopakowi w oczy.


-Bzdury. Dobrze wiem, że jak już uśniesz, to nie sposób cię obudzić. Nawet największy głód nie podołałby temu zadaniu. - ramiona Junhonga opadły na słowa Himchana.


-No... Dobra. Po prostu nie mogę spać, okej? - wymamrotał zeźlony, podnosząc wreszcie głowę, aby spojrzeć na swojego hyunga. Himchan przez chwilę tkwił w bezruchu, zaskoczony słowami Junhonga.


-Nie możesz spać? Po takim zapierdzielu, jaki nam naszykowali przez cały ten tydzień? - spytał zdziwiony. Ramiona maknae opadły jeszcze niżej, tak, że wyglądał jakby chciał się schować w sobie.


-No nie mogę. Shit happens. - mruknął Junhong, wzruszając ramionami. Himchan uniósł jedną brew.


-Od kiedy to nasz uroczy baby maknae używa takich słów? - spytał, a kącik jego ust uniósł się w górę. Młodszy chłopak tylko prychnął, wywracając oczami. Himchan zachichotał cicho.


-A może trzeba cię utulić do snu? - to mówiąc, pozwolił całemu ciężarowi swojego ciała opaść na maknae, oplatając go ramionami w pasie. Junhong wydał z siebie wysoki dźwięk zaskoczenia.


-Co... Hyung, co ty robisz? - wysyczał, bezowocnie próbując uwolnić się z uścisku Himchana. W odpowiedzi ramiona starszego chłopaka tylko zacisnęły się mocniej wokół chudej talii blondyna.


-Hyung, puść... - jęknął zrezygnowany maknae. Himchan zaśmiał się, widząc smutną minkę chłopaka.


-Tylko jeśli obiecasz iść zaraz spać. - postawił warunek. Junhong wydął dolną wargę, ale pokiwał głową, przyjmując do świadomości swoją porażkę. Himchan uśmiechnął się zadowolony i uwolnił młodszego chłopaka z niemal duszącego uścisku. Oboje podnieśli się z podłogi i skierowali w stronę swoich pokoi. Kiedy dotarli już pod drzwi do sypialni Junhonga, ten odwrócił się do swojego hyunga aby wymamrotać ciche 'dobranoc'.


Himchan w odpowiedzi zacisnął dłoń na jego koszulce i przyciągnął go do siebie, aby złożyć na jego ustach słodkiego całusa. Odsunął się od maknae z zadowolonym uśmiechem. Junhong natomiast stał wrośnięty w podłogę, z ustami rozdziawionymi z zaskoczenia.


-C-co, co to miało być, hyung? - blondyn wyszeptał wciąż w szoku.


-Jak to co, pocałunek na dobranoc. Żebyś nie miał problemów z uśnięciem. - Himchan posłał maknae niewinny uśmiech, ale w jego oczach błyszczały zawadiackie ogniki. - Dobranoc, Junhongie. - pomachał mu i ruszył w stronę swojego pokoju.


-Po czymś takim to ja na pewno nie usnę... - wymamrotał Junhong, oblewając się delikatnym rumieńcem. Był niemal pewien, że za plecami usłyszał cichy chichot Himchana, ale kiedy się odwrócił drzwi do sypialni starszego chłopaka były już zamknięte, a po samym Himchanie nie było ani śladu.


Aish, ten hyung...


♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥


looooooooooooooooooooooooooooooooooooool

X'D

(emotikona w tytule nie ma rączek i płacze brokatem, in case you've been wondering.)

poniedziałek, 15 września 2014

NBin dla Sajacza (oneshot) ٩(^Д^)۶


Fandom: VIXX

Paringi: NBin

Rodzaj: fluff?


Autor: Rynna.

...

Tak, to ja.

YOLO.

Opowiadanie tym razem należy do mnie. lol



W pewnym sensie zainspirowane tym. Sugeruję oglądnąć przed czytaniem, bo słodziaki.



♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥


Hongbin został oderwany od jakże interesującej czynności, jaką jest obserwowanie pęknięć w tynku na suficie, przez głośne pukanie do drzwi. Brunet podniósł się do pozycji siedzącej. Tuż po tym, do pokoju dumnie wkroczył Hakyeon.

-O, Hongbin. Widziałeś gdzieś może Jaehwana? - spytał spokojnym, pewnym głosem, przysiadając koło chłopaka na łóżku. - Bo wygląda na to, że zostawili nas tutaj samych, nie racząc nawet słowem wspomnieć, że gdzieś się wybierają.

Hongbin wzruszył ramionami, uśmiechając się pod nosem. Hakyeon znów postanowił udawać twardego, poważnego lidera.

-Nie hyung... Ale być może cośtam słyszałem, że planowali z Sanhyukiem zbiec potajemnie z hotelu i odwiedzić jakiś klub albo dwa... Ale z drugiej strony, mogłem się przesłyszeć. - chłopak pokazał swoje urocze dołeczki, uśmiechając się niewinnie. Mina Hakyeona nieco zrzedła.

-Aish... Oni też? - westchnął lider. Hongbin zaśmiał się cicho.

-No tak, WonTaek... Myślą, że nic nie wiemy.

-Ew, nie przypominaj mi nawet o nich - Hakyeon zrobił zdegustowaną minę.

-Przyznaj hyung, jesteś po prostu zazdrosny - młodszy chłopak szturchnął starszego łokciem w bok.

-Ja, zazdrosny? Hmpf, no chyba nie. - tym razem lider przyjął oburzony wyraz twarzy. Hongbin jeszcze raz się zaśmiał. Tym razem Hakyeon stracił kontrolę nad swoją kamienną miną.

-Nikt tu nie szanuje lidera... - jęknął, wysuwając dolną wargę i robiąc niesamowicie smutną minę.

-Aw, hyung, przecież wiesz że cię kochamy - Hongbin delikatnie dziabnął starszego pod żebrami. Jego uwadze nie uszedł delikatny uśmiech, który na chwilę zagościł na twarzy chłopaka. Jednak już sekundę później mina Hakyeona na powrót wyrażała smutek.

-Hyuuuung... Nie obrażaj się, no... - widząc, że jego starania nie przynoszą żadnych efektów, Hongbin ponownie dźgnął lidera pod żebra, tym razem jednak kilka razy pod rząd. Hakyeon znowu lekko się uśmiechnął. Zachęcony reakcją hyunga, młodszy chłopak spróbował znowu. Tym razem z ust Hakyeona wydobył się cichy śmiech.

-O wiele lepiej - powiedział zadowolony z siebie Hongbin. Jednak uśmiech znikł z jego twarzy, kiedy nagle został popchnięty na materac przez Hakyeona, a jego nadgarstki znalazły się w mocnym uścisku starszego chłopaka.

-Od kiedy to tak zwraca się do swojego hyunga? - spytał Hakyeon śmiertelnie poważnie, przybliżając swoją twarz do twarzy Hongbina. Młodszy chłopak głośno przełknął ślinę, nagle czując ogromny strach. W pomieszczeniu zapadła napięta cisza.

Cisza ta została przerwana przeraźliwym wrzaskiem lidera.

-ATAAAAAAAAAK! - wciąż jedną ręką trzymając ramiona Hongbina nad jego głową, starszy chłopak zaczął gwałtownie łaskotać młodszego. Ofiara tegoż "ataku" nie mogła powstrzymać donośnego śmiechu, a już po chwili oboje śmiali się tak mocno, że w oczach zebrały im się łzy. Hakyeon, zmęczony znęcaniem się nad swoim dongsaengiem, opadł na niego bezwładnie, chowając twarz w zagięciu jego szyi. Znowu zapadła cisza, tym razem o wiele przyjemniejsza.

-Hyung - cichy głos Hongbina rozbrzmiał po chwili - kocham cię, wiesz?

-Hmmh? - słowa Hakyeona zostały zagłuszone przez skórę młodszego chłopaka. Dopiero po chwili podniósł głowę, aby na niego spojrzeć - Co mówiłeś?

-N-nie, nic. - Hongbin odwrócił wzrok. Już po chwili poczuł na twarzy delikatną dłoń Hakyeona, która zmusiła go do spojrzenia mu w oczy.

-To szkoda - westchnął lider - bo bardzo chciałem to usłyszeć jeszcze raz.

Oczy Hongbina rozszerzyły się w panice, a jego policzki przybrały różowy odcień.

-O czym ty mówisz, hyu-

Nie było mu dane dokończyć tego zdania, gdyż Hakyeon skutecznie uciszył go słodkim pocałunkiem. Kiedy odsunęli się od siebie, Hongbin nadal wpatrywał się w starszego chłopaka z niedowierzaniem. Ten tylko uśmiechnął się pod nosem.

-Dobrze, że zostaliśmy dzisiaj sami. - zaśmiał się lider - Też cię kocham, idioto.




.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.




Hongbin leżał wtulony w Hakyeona, opierając swój policzek o klatkę piersiową starszego chłopaka, usilnie próbując ukryć uśmiech. Hakyeon natomiast wplótł swoje palce we włosy Hongbina, przeczesując je delikatnie, i uśmiechając się szeroko.

-Mógłbym tak usnąć - wymamrotał młodszy chłopak, zamykając oczy.

-No co ty, Hongbinnie... - odparł lider, przetaczając się nagle nad niego i zasiadając mu okrakiem na biodrach - Jeszcze nawet nie zaczęliśmy, a ty już zmęczony?

To mówiąc, zacisnął dłoń na włosach Hongbina i pociągnął ją do tyłu, odchylając przy tym głowę chłopaka. W odpowiedzi, z ust młodszego wyrwało się urwane jęknięcie.



To bardzo dobrze, że tego wieczoru byli sami.



♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*


Ta ostatnia scena wydarzyła się, bo to.

(tak bardzo nie miałam pomysłu na tytuł)

X'DDDDDDDDDDDDDD

Nigdy więcej X'D