Fandom: EXO
Paringi: HunHan (tak trochę), Taoris?
Rodzaj: gore, horror, psychologiczny, mpreg (?)
Autor: BloodyCupcake
Opowiadanie nie należy do mnie. Tylko je tłumaczę na język polski.
☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・
/Kai/
Zostaję wepchnięty do oślepiająco białego pomieszczenia, w którym unosi się tak mocny zapach jakichś środków dezynfekujących, że robi mi się niedobrze.
Mężczyźni w maskach przywiązują mnie do szpitalnego łóżka. W pamięci wciąż mam wyraźnie wyryte wspomnienie tego, co widziałem w drodze tutaj.
Wciąż widzę tą szybę, zaplamioną wyschniętą krwią, a za nią twarz jakiegoś chłopaka, desperacko drapiącego szkło.
Wciąż słyszę jego błagalne wrzaski o pomoc.
Wciąż widzę, jak zostaje brutalnie pociągnięty do tyłu, a jego krzyki cichną, gdy szyba zostaje pokryta świeżą warstwą krwi
To nie jest laboratorium. To jest rzeźnia.
Może nawet samo Piekło.
Mężczyźni wychodzą, zostawiając mnie samego na sali operacyjnej.
Opieram głowę na niewygodnej poduszce i zamykam oczy, mentalnie przygotowując się na to, co mnie czeka.
Leżąc tak, myślę o moim życiu przed znalezieniem się tutaj.
Nie było ani trochę wyjątkowe. Byłem po prostu zwykłym dzieciakiem, mieszkającym ze swoimi rodzicami i rodzeństwem, chodziłem do szkoły, dostawałem całkiem dobre oceny, a czas wolny spędzałem ze znajomymi.
Nigdy nie wyobrażałem sobie, że zostanę wpakowany w takie bagno. Szczerze mówiąc, wciąż w to nie wierzę.
To wszystko jest po prostu zbyt dziwne, nierealne.
Dwie kobiety, bliźniacze pielęgniarki, przekraczają próg z upiornymi uśmiechami na ustach, ich oczy błyszczą jak oczy szaleńca.
Odkładają trzymane w ramionach narzędzia na stół i podchodzą bliżej mnie, przyglądając mi się jak okazowi w zoo. Każda z nich stoi po innej stronie łóżka, ich oszalałe oczy i uśmiechy psychopatek przyprawiają mnie o dreszcze.
"Przebite uszy? To może stanowić problem." mówią równocześnie, wyjmując kolczyki z moich uczu, i odkładają je gdzieś na bok, po czym wychodzą z pomieszczenia.
Chwilę później drzwi znowu się otwierają, ukazując kilku lekarzy ubranych na biało.
Wiem, że stawianie oporu nic mi nie da, więc posłusznie czekam, aż założą mi na twarz maskę, a usypiający gaz wypełni płuca.
***
/Kris/
Cisza wypełniająca pomieszczenie jest przytłaczająca.
Luhan i Sehun trzymają się za ręce pomimo dzielących ich krat, ale nic nie mówią. Baekhyun i Chanyeol śpią, Chen wywierca wzrokiem dziurę w ścianie na przeciwko jego klatki, Suho, D.O i Xiumin rozglądają się uważnie dookoła, a Tao mnie w rękach brzeg swojej koszuli. Ja siedzę cicho, oparty o zimną
ścianę klatki.
W powietrzu czuć zapach krwi i wymiocin, dzięki Luhanowi, który musi nosić w sobie to paskudztwo. Pomimo tego, że nasze klatki są czyszczone codziennie, ten smród nigdy nie wydaje się znikać.
Trzymają nas tutaj jak zwierzęta. W zamknięciu, karmieni o wyznaczonych godzinach, rzadko kiedy udaje nam się choć na chwilę usnąć, jesteśmy obiektem kpin strażników, którzy plują na nas z pogardą.
Czym do cholery zasłużyliśmy sobie na taki los?
Z moich rozmyślań wyrywa mnie dźwięk włączanego telewizora.
"Niestety, nie udało nam się nagrać operacji Kaia. Ale nie martwcie się, będziecie mogli zobaczyć, jak jest poddawany próbie! Miłego oglądania!~" odzywa się głos, i milknie w chwili, gdy na ekranie wyświetla się nagranie, najwyraźniej nadawane na żywo.
Luhan odwraca głowę, ale wszyscy inni wpatrują się w widowisko rozgrywane przed naszymi oczami.
Widzimy Kaia, stojącego w pokoju pełnym stalowych konstrukcji.
Chłopak wygląda jakoś dziwnie; zwłaszcza jego skóra. Wydaje się błyszczeć, jakby metalicznym połyskiem.
"Obiekt Numer Dwa, Podejście Pierwsze, Eksperyment Siódmy, Kod 8636. Zasilanie włączone" słychać jakiś głos w tle. Rozlega się elektryczne brzęczenie, i już się domyślam, na czym polega eksperyment.
Magnetyczne implanty.
Niektórzy ludzie robią coś takiego z własnej woli, wszczepiają sobie małe magnesy w różne części ciała, na przykład w opuszki palców.
Ale to jest coś innego... Kai został zmieniony w ludzki magnes.
Otaczające go metalowe konstrukcje zostały aktywowane, jego ręce i nogi są siłą ciągnięte w różnych kierunkach.
Zaczyna krzyczeć, jego twarz i ciało wykrzywiają się dziwnie, a kończyny są powoli odrywane od tułowia.
Kilka sekund później obiektyw kamery zostaje pokryty krwią.
Brzęczenie milknie i ktoś wyciera obiektyw. To, co potem ukazuje się moim oczom jest gorsze niż jakikolwiek koszmar, który kiedykolwiek miałem.
Nie pozostał po nim żaden rozpoznawalny fragment, tylko kawałki ciała, wnętrzności i krew, porozrzucane po całym pomieszczeniu.
"Nie patrz LuLu, po prostu nie patrz..." Sehun szepcze do Luhana, który trzęsie się ze strachu.
"C-co mu się stało...?" jąka się blondyn.
"Umarł. Nas czeka to samo." głos Tao jest spokojny, jego twarz nie ukazuje żadnych emocji.
"Tao, zamknij się, tylko go jeszcze bardziej wystraszysz..." próbuję go uciszyć.
"Czemu zakładasz, że mnie to w ogóle obchodzi? Tylko mówię prawdę. To, że jest wystraszony i nosi dziecko jakiegoś cholernego kosmity nie zmienia faktu, że wszyscy się boimy. A on zachowuje się jak mięczak." warczy ciemnowłosy chłopak.
"Nie potrzebujemy twoich przemądrzałych uwag, dupku." głos Sehuna wypełnia cały pokój "Po prostu zamknij swoją mordę gówniarzu!"
Luhan szlocha cicho w kącie swojej klatki, trzęsąc się okropnie, a Sehun próbuje go pocieszać.
Tao wzdycha i opiera się o ścianę, wpatrując się w sufit.
W pokoju znowu rozlega się ten zniekształcony głos.
"Cóż... Zdecydowanie nie będziemy już w stanie przeprowadzić żadnych testów z jego udziałem. Dziękujemy Kaiowi za współpracę! Och, chwileczkę... Przecież on nie żyje!" głos chichocze.
"Chory gnojek..." mruczę pod nosem.
"Nieeeee~ Kris! No już, chodź! Twoja kolej!"
Biorę głęboki oddech i próbuję się uspokoić. Dwóch ubranych na czarno mężczyzn wchodzi, żeby mnie wyprowadzić. Idę za nimi posłusznie, wiedząc że nie mam wyboru. Pomimo wszystko trochę się boję.
Kiedy przechodzę koło klatki Tao, widzę że jeden kącik jego ust jest uniesiony, co nadaje mu nonszalancki wygląd.
"Powodzenia, Wu YiFanie." mówi do mnie po chińsku.
Nie zastanawiam się, skąd zna moje nazwisko. Ponieważ ja znam jego.
Huang ZiTao.
Znamy swoje imiona bardzo dobrze.
☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・
KRIS BĘDZIE NASTĘPNY °˖ ✧◝(○ ヮ ○)◜✧˖ °
I w ogóle... Jest 6:41, powinnam może zbierać się do szkoły, ale nie, teraz mnie naszło żeby dokończyć rozdział ( 。_。)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz