niedziela, 21 września 2014

Himlo bez tytułu ☆*・゜゚・*(^Д^)*・゜゚・*☆


Fandom: B.A.P

Paringi: Himlo

Rodzaj: fluff?

Autor: Rynna.

...

Znowu ja.

X'DDDDDD

Nie czytałam tego po napisaniu, więc z góry przepraszam za wszelakie błędy OTL

heuheuhuheuhuehucimcian-hyung


♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥


Był środek nocy; w dormie B.A.P panowała cisza jak makiem zasiał, ponieważ każdy z chłopców chciał odespać męczący tydzień promocji po comebacku. No, przynajmniej w teorii.


Himchan przebudził się nagle i niechętnie podniósł do pozycji siedzącej. Wydawało mu się, że usłyszał jakiś dziwny dźwięk. Potrząsnął głową, opadł z powrotem na łóżko i zamknął oczy. Musi spać.


Okazało się to niełatwe, gdyż już kilkanaście sekund później do jego uszu znowu dotarł ów podejrzany odgłos, tym razem jakby donośniejszy. Chłopak ponownie usiadł na łóżku, pocierając oczy wierzchem dłoni. Dźwięk rozległ się po raz trzeci, sprawiając, że Himchan podskoczył ze strachu.


Co jeśli to jakiś włamywacz?


Przez chwilę siedział niezdecydowany, po czym odrzucił kołdrę i obrócił się tak, że jego nogi zwisały nad podłogą. Wsunął stopy w swoje różowe, wełniane pantofle (prezent od fanek!) i zeskoczył delikatnie z łóżka. Wziął głęboki oddech i ruszył w stronę drzwi.


A co jeśli to morderca?


Chwycił za klamkę i powoli pociągnął. Na korytarzu było ciemno. Chłopak cichutko zaczął stąpać po drewnianej podłodze; miękkie pantofle ułatwiały mu to zadanie.


Co ktoś mógłby chcieć stąd ukraść? Telewizor? Niech bierze, może menago zgodzi się nam wtedy kupić nowy.


Kiedy wyszedł zza rogu, ujrzał przytłumione światło, które padało na meble w salonie, tworząc na ścianach niepokojące cienie. Źródłem tej poświaty zdawały się być drzwi prowadzące do kuchni.


Chce zabrać nasze jedzenie? Oooo, co to to nie...


Himchan chwycił w dłoń pierwszy lepszy przedmiot, który leżał na podłodze, i ruszył w tamtą stronę. Na tle słabego światła, wydobywającego się z lodówki, odcinała się ciemna, przygarbiona postać. Chłopak cicho wciągnął powietrze w płuca.


Raz...


Zrobił krok w stronę intruza.


Dwa...


Nieznana postać zastygła w ruchu, najwyraźniej wyczuwając, że w pomieszczeniu znajduje się ktoś jeszcze.


Trzy!


Himchan wypuścił powietrze, które nieświadomie wstrzymywał, i zamachnął się na włamywacza.


Nikt nie będzie kradł naszego jedzenia!


Zaczął okładać tajemniczego osobnika na oślep, celując w jego ramiona i tors.


Przed wymierzeniem kolejnego ciosu powstrzymała go dłoń, która silnie zacisnęła się na jego nadgarstku, i ciche hyung, wysyczane głosem, który wydał się Himchanowi bardzo znajomy.


Chłopak spojrzał w górę , potwierdzając swoje przypuszczenia.


-Jello? Co ty robisz?


Młodszy chłopak rozluźnił uściska na ręce starszego i odsunął się o krok.


-Co ty robisz, hyung? Dlaczego próbowałeś mnie zabić butem Youngjae?


Himchan dopiero teraz spojrzał na przedmiot trzymany w dłoni. Faktycznie, był to czarny trampek wokala.


-Ew! - chłopak zrobił zdegustowaną minę i rzucił butem w kąt kuchni, wycierając następnie ręce w koszulkę Junhonga. Maknae również się skrzywił, ale nie protestował na głos.


-No więc? Co tutaj robisz młody? - Himchan nie dał się zbić z tropu. Blondyn wzruszył ramionami.


-Zgłodniałem. - odparł, zamykając wreszcie lodówkę, na której ściankach już zaczęły się osadzać kropelki rozmrożonej wody. W pomieszczeniu nagle zrobiło się całkiem ciemno.


-Zgłodniałeś? O drugiej w nocy? Młody człowieku, o tej porze powinieneś smacznie spać, odpoczywając po ciężkim tygodniu pracy, a nie skradać się po kuchni! Co ty sobie wyobrażasz? - Himchan oparł dłonie na swoich biodrach, unosząc wysoko swój podbródek. Kącik ust Junhonga powędrował do góry.


-Przepraszam, mamo... - maknae wywrócił oczami, siadając na podłodze i podciągając kolana pod brodę. Himchan westchnął, opuszczając ramiona i zsuwając się po ścianie aby usiąść obok Junhonga. Przez chwilę siedzieli tak w ciszy, niewidzącymi oczami wpatrując się w podłogę. W końcu Himchan otrząsnął się z pewnego rodzaju transu, w jaki wpadli, i przeniósł swój wzrok na młodszego chłopaka.


-A mówiąc tak zupełnie poważnie... Co tutaj robisz? - spytał cicho. Junhong jeszcze długo milczał, a jego oczy wciąż utkwione były w czarno-białej mozaice pokrywającej kuchenną podłogę. Starszy chłopak westchnął i podniósł się tak, żeby móc przykucnąć przed Junhongiem. Opierając ciężar ciała na piętach, wyciągnął rękę w blondyna. Chwycił dłonią jego podbródek, zmuszając chłopaka do spojrzenia mu w oczy.


-Powiesz mi czy nie? - spytał, uważnie przypatrując się twarzy Junhonga. Ten, jakby speszony bliskością swojego hyunga, odwrócił wzrok, ponownie wlepiając go w podłogę.


-Jello... Nie dawaj mi powodu do martwienia się o ciebie... - Himchan wysunął dłoń spod podbródka maknae i znowu westchnął.


-Przecież mówiłem hyung, po prostu zgłodniałem... - wymruczał Junhong, wciąż nie patrząc starszemu chłopakowi w oczy.


-Bzdury. Dobrze wiem, że jak już uśniesz, to nie sposób cię obudzić. Nawet największy głód nie podołałby temu zadaniu. - ramiona Junhonga opadły na słowa Himchana.


-No... Dobra. Po prostu nie mogę spać, okej? - wymamrotał zeźlony, podnosząc wreszcie głowę, aby spojrzeć na swojego hyunga. Himchan przez chwilę tkwił w bezruchu, zaskoczony słowami Junhonga.


-Nie możesz spać? Po takim zapierdzielu, jaki nam naszykowali przez cały ten tydzień? - spytał zdziwiony. Ramiona maknae opadły jeszcze niżej, tak, że wyglądał jakby chciał się schować w sobie.


-No nie mogę. Shit happens. - mruknął Junhong, wzruszając ramionami. Himchan uniósł jedną brew.


-Od kiedy to nasz uroczy baby maknae używa takich słów? - spytał, a kącik jego ust uniósł się w górę. Młodszy chłopak tylko prychnął, wywracając oczami. Himchan zachichotał cicho.


-A może trzeba cię utulić do snu? - to mówiąc, pozwolił całemu ciężarowi swojego ciała opaść na maknae, oplatając go ramionami w pasie. Junhong wydał z siebie wysoki dźwięk zaskoczenia.


-Co... Hyung, co ty robisz? - wysyczał, bezowocnie próbując uwolnić się z uścisku Himchana. W odpowiedzi ramiona starszego chłopaka tylko zacisnęły się mocniej wokół chudej talii blondyna.


-Hyung, puść... - jęknął zrezygnowany maknae. Himchan zaśmiał się, widząc smutną minkę chłopaka.


-Tylko jeśli obiecasz iść zaraz spać. - postawił warunek. Junhong wydął dolną wargę, ale pokiwał głową, przyjmując do świadomości swoją porażkę. Himchan uśmiechnął się zadowolony i uwolnił młodszego chłopaka z niemal duszącego uścisku. Oboje podnieśli się z podłogi i skierowali w stronę swoich pokoi. Kiedy dotarli już pod drzwi do sypialni Junhonga, ten odwrócił się do swojego hyunga aby wymamrotać ciche 'dobranoc'.


Himchan w odpowiedzi zacisnął dłoń na jego koszulce i przyciągnął go do siebie, aby złożyć na jego ustach słodkiego całusa. Odsunął się od maknae z zadowolonym uśmiechem. Junhong natomiast stał wrośnięty w podłogę, z ustami rozdziawionymi z zaskoczenia.


-C-co, co to miało być, hyung? - blondyn wyszeptał wciąż w szoku.


-Jak to co, pocałunek na dobranoc. Żebyś nie miał problemów z uśnięciem. - Himchan posłał maknae niewinny uśmiech, ale w jego oczach błyszczały zawadiackie ogniki. - Dobranoc, Junhongie. - pomachał mu i ruszył w stronę swojego pokoju.


-Po czymś takim to ja na pewno nie usnę... - wymamrotał Junhong, oblewając się delikatnym rumieńcem. Był niemal pewien, że za plecami usłyszał cichy chichot Himchana, ale kiedy się odwrócił drzwi do sypialni starszego chłopaka były już zamknięte, a po samym Himchanie nie było ani śladu.


Aish, ten hyung...


♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥


looooooooooooooooooooooooooooooooooooool

X'D

(emotikona w tytule nie ma rączek i płacze brokatem, in case you've been wondering.)

poniedziałek, 15 września 2014

NBin dla Sajacza (oneshot) ٩(^Д^)۶


Fandom: VIXX

Paringi: NBin

Rodzaj: fluff?


Autor: Rynna.

...

Tak, to ja.

YOLO.

Opowiadanie tym razem należy do mnie. lol



W pewnym sensie zainspirowane tym. Sugeruję oglądnąć przed czytaniem, bo słodziaki.



♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥


Hongbin został oderwany od jakże interesującej czynności, jaką jest obserwowanie pęknięć w tynku na suficie, przez głośne pukanie do drzwi. Brunet podniósł się do pozycji siedzącej. Tuż po tym, do pokoju dumnie wkroczył Hakyeon.

-O, Hongbin. Widziałeś gdzieś może Jaehwana? - spytał spokojnym, pewnym głosem, przysiadając koło chłopaka na łóżku. - Bo wygląda na to, że zostawili nas tutaj samych, nie racząc nawet słowem wspomnieć, że gdzieś się wybierają.

Hongbin wzruszył ramionami, uśmiechając się pod nosem. Hakyeon znów postanowił udawać twardego, poważnego lidera.

-Nie hyung... Ale być może cośtam słyszałem, że planowali z Sanhyukiem zbiec potajemnie z hotelu i odwiedzić jakiś klub albo dwa... Ale z drugiej strony, mogłem się przesłyszeć. - chłopak pokazał swoje urocze dołeczki, uśmiechając się niewinnie. Mina Hakyeona nieco zrzedła.

-Aish... Oni też? - westchnął lider. Hongbin zaśmiał się cicho.

-No tak, WonTaek... Myślą, że nic nie wiemy.

-Ew, nie przypominaj mi nawet o nich - Hakyeon zrobił zdegustowaną minę.

-Przyznaj hyung, jesteś po prostu zazdrosny - młodszy chłopak szturchnął starszego łokciem w bok.

-Ja, zazdrosny? Hmpf, no chyba nie. - tym razem lider przyjął oburzony wyraz twarzy. Hongbin jeszcze raz się zaśmiał. Tym razem Hakyeon stracił kontrolę nad swoją kamienną miną.

-Nikt tu nie szanuje lidera... - jęknął, wysuwając dolną wargę i robiąc niesamowicie smutną minę.

-Aw, hyung, przecież wiesz że cię kochamy - Hongbin delikatnie dziabnął starszego pod żebrami. Jego uwadze nie uszedł delikatny uśmiech, który na chwilę zagościł na twarzy chłopaka. Jednak już sekundę później mina Hakyeona na powrót wyrażała smutek.

-Hyuuuung... Nie obrażaj się, no... - widząc, że jego starania nie przynoszą żadnych efektów, Hongbin ponownie dźgnął lidera pod żebra, tym razem jednak kilka razy pod rząd. Hakyeon znowu lekko się uśmiechnął. Zachęcony reakcją hyunga, młodszy chłopak spróbował znowu. Tym razem z ust Hakyeona wydobył się cichy śmiech.

-O wiele lepiej - powiedział zadowolony z siebie Hongbin. Jednak uśmiech znikł z jego twarzy, kiedy nagle został popchnięty na materac przez Hakyeona, a jego nadgarstki znalazły się w mocnym uścisku starszego chłopaka.

-Od kiedy to tak zwraca się do swojego hyunga? - spytał Hakyeon śmiertelnie poważnie, przybliżając swoją twarz do twarzy Hongbina. Młodszy chłopak głośno przełknął ślinę, nagle czując ogromny strach. W pomieszczeniu zapadła napięta cisza.

Cisza ta została przerwana przeraźliwym wrzaskiem lidera.

-ATAAAAAAAAAK! - wciąż jedną ręką trzymając ramiona Hongbina nad jego głową, starszy chłopak zaczął gwałtownie łaskotać młodszego. Ofiara tegoż "ataku" nie mogła powstrzymać donośnego śmiechu, a już po chwili oboje śmiali się tak mocno, że w oczach zebrały im się łzy. Hakyeon, zmęczony znęcaniem się nad swoim dongsaengiem, opadł na niego bezwładnie, chowając twarz w zagięciu jego szyi. Znowu zapadła cisza, tym razem o wiele przyjemniejsza.

-Hyung - cichy głos Hongbina rozbrzmiał po chwili - kocham cię, wiesz?

-Hmmh? - słowa Hakyeona zostały zagłuszone przez skórę młodszego chłopaka. Dopiero po chwili podniósł głowę, aby na niego spojrzeć - Co mówiłeś?

-N-nie, nic. - Hongbin odwrócił wzrok. Już po chwili poczuł na twarzy delikatną dłoń Hakyeona, która zmusiła go do spojrzenia mu w oczy.

-To szkoda - westchnął lider - bo bardzo chciałem to usłyszeć jeszcze raz.

Oczy Hongbina rozszerzyły się w panice, a jego policzki przybrały różowy odcień.

-O czym ty mówisz, hyu-

Nie było mu dane dokończyć tego zdania, gdyż Hakyeon skutecznie uciszył go słodkim pocałunkiem. Kiedy odsunęli się od siebie, Hongbin nadal wpatrywał się w starszego chłopaka z niedowierzaniem. Ten tylko uśmiechnął się pod nosem.

-Dobrze, że zostaliśmy dzisiaj sami. - zaśmiał się lider - Też cię kocham, idioto.




.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.




Hongbin leżał wtulony w Hakyeona, opierając swój policzek o klatkę piersiową starszego chłopaka, usilnie próbując ukryć uśmiech. Hakyeon natomiast wplótł swoje palce we włosy Hongbina, przeczesując je delikatnie, i uśmiechając się szeroko.

-Mógłbym tak usnąć - wymamrotał młodszy chłopak, zamykając oczy.

-No co ty, Hongbinnie... - odparł lider, przetaczając się nagle nad niego i zasiadając mu okrakiem na biodrach - Jeszcze nawet nie zaczęliśmy, a ty już zmęczony?

To mówiąc, zacisnął dłoń na włosach Hongbina i pociągnął ją do tyłu, odchylając przy tym głowę chłopaka. W odpowiedzi, z ust młodszego wyrwało się urwane jęknięcie.



To bardzo dobrze, że tego wieczoru byli sami.



♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*♥*


Ta ostatnia scena wydarzyła się, bo to.

(tak bardzo nie miałam pomysłu na tytuł)

X'DDDDDDDDDDDDDD

Nigdy więcej X'D

poniedziałek, 17 marca 2014

Nigdy osobno (w pewnym sensie prolog) ☆*・゜゚・*\(^O^)/*・゜゚・*☆


Fandom: Topp Dogg

Paringi: Gohnissi

Rodzaj: a bo ja wiem

Autor: ToppKlassified

Opowiadanie nie należy do mnie. Tylko je tłumaczę na język polski.


To wszystko Twoja wina hyung </3


☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・



"Jak to wyjeżdżasz?" spytał z niedowierzaniem Nakta jednego ze swoich najlepszych przyjaciół, Dongsunga, znanego także pod pseudonimem Gohn.

"Dostałem stypendium na studia w Stanach" odparł chłopak z fałszywym uśmiechem "to dla mnie świetna okazja, aby rozwinąć moje umiejętności wokalne."

Gohn jest wysokim, przystojnym chłopcem - nie, czekajcie, nie chłopcem - mężczyzną. Całe swoje życie poświęcił śpiewaniu, i zawsze lubił stawiać sobie wyzwania. Pomimo tego, że był bardzo interesującą i dowcipną osobą, trzymał się z dala od uczniów swojej szkoły, i miał tylko kilku bliskich przyjaciół. Naktę poznał pierwszego dnia gimnazjum, kiedy jakiś dzieciak znęcał się nad nim i przezywał wielbłądem. Gohn wstawił się za nim, i od tamtego czasu bardzo się do siebie zbliżyli. Tamtego dnia również Nakta otrzymał swoje przezwisko - Nakta, oznaczające po koreańsku wielbłąda.

"Uhm, ale kończymy liceum dopiero za pół roku, więc na razie będziesz musiał zadowolić się szkolnym pokazem talentów."

"Myślisz, że mam szansę na wygraną?"

"Cóż, jest tych czterech blond tancerzy, których wszyscy nazywają Czarodziejami. Kiedyś widziałem, jak trenują choreografię."

"I...?"

"Nah, nie masz szans."

"Wielkie dzięki za wiarę we mnie."

"Ależ nie ma za co."




Dwa tygodnie później nadszedł dzień pokazu talentów. Uczestnicy przygotowywali się za kulisami, powtarzali swoje układy bądź teksty, albo rozmawiali z rodziną lub przyjaciółmi. Gohn prowadził luźną rozmowę z Naktą i Seogoongiem, jego innym przyjacielem, który zawsze miał dobry humor i niewyczerpany zapas energii - wszyscy lubili przebywać w jego towarzystwie.

"Jesteście podekscytowani?" spytał Gohna niemal podskakujący z entuzjazmu Seogoong.

"Nie."

"Ja jestem."

"Ty zawsze jesteś podekscytowany, nawet z powodu jedzenia."

"Zwłaszcza z powodu jedzenia." dodał Nakta, szczypiąc pucołowaty policzek przyjaciela. Seogoon uśmiechnął się, ukazując wszystkie zęby, i postukał się w brzuch.

"To w końcu jedzenie, czym tutaj się nie ekscytować?"

Cała trójka zaśmiała się głośno. Gohn poprawił swoje włosy, przygładził koszulę i jeszcze raz spojrzał na listę uczestników.

"Kiedy jest twoja kolej?" spytał Seogoong.

"Jestem czwarty, zaraz po... Jenissim?" chłopak odparł niepewnie, pierwszy raz spotykając się z tym imieniem.

"Wydaje mi się, że nazywa się Taeyang, jest w trzeciej klasie." odpowiedział Seogoong po chwili zastanowienia.

"Jenissi to głupie przezwisko." stwierdził Gohn. Nakta pokiwał głową z uśmiechem.

"A przypomnij mi jakie jest twoje?" spytał Seogoong chichocząc.

Nim Gohn zdążył wymyślić jakąś miażdżącą ripostę, jeden z nauczycieli wszedł za kulisy krzycząc, że konkurs właśnie się zaczyna, i każdy, kto nie występuje, ma zająć swoje miejsce na widowni. Seogoong i Nakta dali Gohnowi solidnego kopniaka na szczęście i ruszyli w kierunku swoich siedzeń.

Gohna nigdy nie ekscytowały te konkursy - lubił mieć przeciwników, którzy faktycznie stanowili jakieś wyzwanie - wygrywanie z innymi w tych pokazach dawało mu jedynie pewność. Pewność, że jedt dobry. Nie, nie dobry, najlepszy.

Czarodzieje występowali jako pierwsi, po występie schodząc ze sceny ledwo dysząc. Po nich był jakiś koleś o imieniu Chanyeol, który występował ze swoim zespołem. Kiedy i oni opuścili scenę, wyszedł Jenissi z mikrofonem. Gohn spojrzał na chłopaka i, kiedy ten złapał z nim kontakt wzrokowy, poczuł, jakby był powoli wciągany w głębię jego oczu. Jenissi odwrócił głowę, a z głośników zaczęła rozbrzmiewać muzyka - Jenissi rapował - Gohn nigdy wcześniej nie słyszał tak dziwnego, a za razem zdumiewająco wspaniałego głosu.

Z uroczym uśmiechem na twarzy raper opuścił scenę w akompaniamencie głośnych oklasków. Gohn stał za kurtyną, wciąż gapiąc się w miejsce, gdzie przed chwilą stał Jenissi.

"Gohn. Teraz twoja kolej." chłopak usłyszał zza siebie ostry szept nauczyciela. Zmieszany ruszył w kierunku sceny, a pewność siebie opuszczała go z każdym krokiem, jaki stawiał. Nie martwił się, że przegra z Jenissim, ale... Coś w tym chłopaku było nie tak. Gohn nie był tylko pewien czy to coś dobrego, czy może wręcz przeciwnie.

Z głośników popłynęła muzyka, więc Gohn przybrał swoją sceniczną minę - udręczony, załamany wzrok, skierowany w stronę widowni - i zaczął śpiewać.

W tylnich rzędach jego przyjaciele machali w powietrzu rękami, tworząc chaotyczną, lekko kulawą falę.

Kiedy wszystkie występy dobiegły końca, wszyscy uczestnicy ustawili się koło siebie na scenie, czekając na werdykt jury. Gohn poczuł, że jego pewność siebie powraca, kiedy prowadzący konkursu (Pan Lee, nauczyciel matematyki, wykorzystywał właśnie swoje pięć minut) zaczął wymieniać wszystkich uczestników. Kiedy z ust nauczyciela padło imię "Gohn", jego przyjaciele zaczęli gwizdać i krzyczeć. Chłopak uśmiechał się w ich kierunku, kiedy nagle poczuł, jak ktoś na niego wpada, uderzając go w ramię. Jenissi.

"Masz całkiem niezły głos." skomplementował Gohna.

"Dziękuję. Chyba..." o nie, znów to dziwne uczucie. Nie tylko stracił pewność siebie, czuł się niemal wystraszony, a jego ramię drżało.

"A zwycięzcą jest..." nagle w całym audytorium zapanowała cisza tak gęsta, że można się było niemal udusić.

"...Czarodzieje ze swoim układem tanecznym!" Pan Lee krzyknął radośnie, a Gohn uśmiechał się i klaskał, podczas gdy Czarodzieje kłaniali się widowni i nauczycielom. Gohn spojrzał w prawo - Jenissi wciąż tam był. Dalej nie wiedział, co oznaczają te dziwne uczucia. Ale to dlatego, że jeszcze nigdy w życiu nie był zakochany.

"Mówiłem ci, że przegrasz." Nakta poklepał Gohna po głowie.

"Ten cały Jenissi nieźle mnie zaskoczył... Kto by pomyślał, że umie rapować?" dodał Sangdo, ich inny przyjaciel.

"Tak... Był bardzo... Uhm, tak." Gohn nie był w stanie dokończyć zdania, zauważywszy Jenissiego idącego w stronę wyjścia z audytorium. Posyłając mu ostatnie spojrzenie pełne mieszanych uczuć, ponownie skierował swoją uwagę na grupkę przyjaciół.

"Wciąż nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżasz za sześć miesięcy." Seogoong oparł głowę na ramieniu Gohna.

"Ja też, Seoggie." ale zamiast skupić się na jego przyjaciołach, myśli Gohna na powrót zaczęły krążyć wokół Jenissiego.

Wszyscy dobrze to wiedzą - Gohn uwielbia wyzwania... Ale nie te związane z uczuciami. Chłopak nie miał żadnego doświadczenia w obchodzeniu się z ludźmi; w miłości - a cała ta sytuacja sprawiła, że poczuł się tak niepewnie, jak nigdy.

'Co jest ze mną nie tak?' myślał, opuszczając pomieszczenie wraz ze swoimi przyjaciółmi. Przyciągnęli przy tym uwagę sporej grupki atrakcyjnych dziewczyn, którym spodobał się występ Gohna - ale go to nie obchodziło, po prostu w ogóle nie obchodziło.



☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・*☆*・゜゚・


Yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy... *zwija się w kulkę i odtacza w kąt* (◕-◕ )

wtorek, 25 lutego 2014

Jak porozumieć się ze swoim (dziwnym) mężem (oneshot) ٩(^Д^)۶


Fandom: EXO

Paringi: ChanSoo

Rodzaj: komedia, fluff


Autor: fluho

Opowiadanie nie należy do mnie. Tylko je tłumaczę na język polski.

***♥****♥****♥****♥****♥****♥****♥****♥****



Kyungsoo miał dość bycia samotnym. Jego jedynymi zajęciami było uczęszczanie na lekcje, chodzenie do pracy i gotowanie dla jego niewydarzonego współlokatora, Jongina. W jego życiu nie było niczego wyjątkowego. Niczego ekscytującego. Był pewien, że trochę miłości mogłoby to zmienić. Nie wiedział tylko, jak tę miłość znaleźć.

"Powinieneś spróbować na DokiDoki." powiedział mu Baekhyun któregoś dnia po lekcjach "Poznałem tam kolesia z Kanady."

Kyungsoo doszedł do wniosku, że nie zaszkodzi spróbować.





Był czwartkowy wieczór, i Jongin był już w trakcie pochłaniania drugiej porcji kimchi spaghetti, nim Kyungsoo zdążył skończyć swoją pierwszą. Rozgrzebując makaron widelcem po talerzu, starszy chłopak wydał z siebie długie westchnienie.

Jogin zatrzymał się z widelcem w połowie drogi do ust. "Okej, to już chyba piąty raz kiedy wzdychasz. Mógłbyś przestać? To rozpraszające, a ja próbuję jeść."

"Spytaj mnie co jest nie tak."
"Ale mnie to nie obchodzi."
"Spytaj mnie, albo nie gotuję dla ciebie przez tydzień."
Oczy Jongina rozszerzyły się. "Umarłbym z głodu!"
Kyungsoo wzruszył ramionami.
"Ugh. No dobra. Co jest nie tak?"
"Kojarzysz tą aplikację, o której powiedział mi Baekhyun? Ściągnąłem ją, i otrzymałem kilka wiadomości, ale wszystkie są od starszych mężczyzn!"
"Większość mężczyzn na tej planecie jest od ciebie starsza."
Kyungsoo zignorował go. "Pierwszy facet miał 29 lat, następny 31, a kolejni po 30 i 32 lata. Jeden był już nawet po czterdziestce!"
"Po czterdziestce? Co to w ogóle jest za aplikacja?"
"Nie wiem! Wygląda niewinnie i uroczo, no ale ci wszyscy starsi faceci..."
"Powinni nazwać ją Pedoki." stwierdził Jongin, pochłaniając kolejną porcję spaghetti "Więc, czy któryś z tych facetów powiedział coś dziwnego? I dlatego się denerwujesz?"
"Nie, właściwie to nie. Byli bardzo mili. Pomijając fakt, że są starzy, wydają się być zupełnie normalni."
"Oh... Um, okej. Czyli teraz kręcą cię starsi faceci?"
"Nie!"
"Więc jaki masz problem?"
"Chcę znaleźć kogoś w moim wieku! Kogoś, z kim mogę być w związku! To dla mnie ważne, jestem samotny!"
"Ah." Jongin odchrząknął niezręcznie "W takim razie przepraszam za robienie sobie żartów. Jestem pewien, że znajdziesz kogoś, kto pokocha cię za to, kim jesteś i będzie chciał z tobą być do końca swojego życia."
Kyungsoo poczuł się dotknięty słowami swojego współlokatora. "Na prawdę tak uważasz?"
"Oczywiście że nie. Próbujesz spotkać kogoś za pomocą aplikacji na telefon. Znajdziesz tylko samych dziwaków." Jongin wstał z krzesła i pokiwał głową w stronę Kyungsoo "Dzięki za jedzenie."
"Przynajmniej po sobie posprzątaj!" krzyknął Kyungsoo, ale Jongin go zignorował.
Nagle Kyungsoo poczuł, że jego telefon wibruje. Wyjął go z kieszeni, zauważając że ma nową wiadomość na DokiDoki, od kolesia, z którym nigdy wcześniej nie rozmawiał.
Ten będzie idealny, stwierdził Kyungsoo. Jeszcze pokaże Jonginowi, że się mylił.
Po kilku minutach od wysłania wiadomości z pytaniem o wiek mężczyzny, Kyungsoo uzyskał odpowiedź.
33.



Następnego ranka, Kyungsoo wygramolił się z łóżka w celu przygotowania się na pierwszą lekcję. Z przyzwyczajenia, zerknął na ekran swojego telefonu. Tak jak poprzednim razem, miał wiadomość od nowego użytkownika na DokiDoki.
Ta jednak była zupełnie inna od wszystkich poprzednich, jakie dostał.
czesc moj menżu
Kyungsoo gapił się w ekran swojego telefonu przez bardzo długi czas.
Nie mógł na nią odpowiedzieć. Zdecydowanie nie. To była jedna z dziwnych, niepokojących osób, o których wspomniał Jongin. Albo może ktoś robił sobie żarty. Tak czy siak, nie powinien odpowiadać.
Ale nie mógł się powstrzymać.
Kiedy się pobraliśmy?
Do czasu, gdy Kyungsoo skończył brać prysznic i wrócił do pokoju, uzyskał już odpowiedź.
dzisiaj. czemu nie wiesz? :(
Przepraszam, zapomniałem.
nie zapominaj wiecej :(
Dobrze, nie zapomnę. Ale będę potrzebował obrączki, skoro się pobraliśmy.

menżu ♥♥♥

Jak miał odpowiedzieć na coś takiego? I o co chodziło z tymi wszystkimi serduszkami?
Kyungsoo zdecydował zapytać o to, co chciał wiedzieć, zanim zacznie angażować się w rozmowę.
Ile masz lat?
Kyungsoo czekał, ale nie otrzymał odpowiedzi od razu. Skończył przygotowywać się do wyjścia, po czym jeszcze raz sprawdził swój telefon.
21
21?! Był w wieku Kyungsoo! Może wreszcie udało mu się znaleźć osobę! Przecież chłopak mógł tylko żartować z tym całym ślubem, w celu przełamania lodów. Może to wszystko się jakoś ułoży.
Jak masz na imię?
park Chanyeol
Ja jestem Kyungsoo.
Kyunsoo uśmiechnął się i odłożył telefon, podnosząc swoją torbę na książki. Park Chanyeol, lat 21. I jeśli wierzyć DokiDoki, mieszka nawet gdzieś w Korei. Miał tak duże szanse. Kyungsoo nie mógł już się doczekać, aby powiedzieć Jonginowi, jak bardzo się mylił co do tej aplikacji.
Już miał opuścić apartament, kiedy poczuł, że jego telefon znów wibruje. Wyjąwszy go z kieszeni, zobaczył kolejną wiadomość od Chanyeola.
kocham cie ♥♥♥
Kyungsoo gapił się na nią przez chwilę, po czym skierował się w stronę pokoju Jongina i zaczął walić w jego drzwi. Kilka sehund później Jongin otworzył je z zamachem, posyłając Kyungsoo mordercze spojrzenie. "Czego chcesz?!"
"Wyszedłem za mąż!" pisnął Kyungsoo, podtykając swój telefon pod twarz Jongina "Mój mąż ma 21 lat i poznałem go dzisiaj rano i powiedział że mnie kocha!"
Jongin mrugnął na wpół przytomnie, po czym trzasnął drzwiami przed nosem Kyungsoo.


Całą drogę autobusem na uniwersytet, Kyungsoo zastanawiał się, jak ma odpowiedzieć Chanyeolowi- jeśli w ogóle. W końcu, zdecydował się odpisać.
Haha, też Cię kocham.
Odpowiedź Chanyeola pojawiła się niemal natychmiast.
naprawde??
bo ja naprawde
Kyungsoo wcisnął swój telefon do kieszeni i osunął się w siedzeniu. W co on się wpakował?


Baekhyun śmiał się dobrą minutę po tym, jak Kyungsoo opowiedział mu o swoim mężu.
"Gratulacje z okazji ślubu!"
Kyungsoo utkwił w nim mordercze spojrzenie. "To nie jest śmieszne! On jest dziwny. Dodałem go do znajomych, bo myślałem, że może będzie lepiej, ale nie jest. Jest jeszcze bardziej niepokojący. Przestanę z nim rozmawiać."
"Dowiedz się chociaż jak wygląda." powiedział Baekhyun. Kiedy Kyungsoo zmarszczył brwi, dodał "No co? Nie jesteś ani trochę ciekawy?"
"No może..."
"Więc go spytaj."
"A co jeśli pomyśli że to dziwne, że o to pytam?"
"Pierwszą rzeczą jaką zrobił, było nazwanie cię jego mężem. Nie możesz być dziwniejszy od niego."
"Masz rację..." odpowiedział Kyungsoo, wahając się jeszcze przez moment zanim wysłał wiadomość do Chanyeola.
Muszę wiedzieć jak wyglądasz zanim zrobimy następny krok.
Odpisanie zajęło Chanyeolowi całe pięć minut.
co
Nie zrozumiał? Kyungsoo wysłał jeszcze jedną wiadomość.
Jakieś zdjęcie?
Po dziesięciu minutach Chanyeol dalej nie odpowiedział.
"Co jeśli go wystraszyłem?" spytał Kyungsoo, przerywając narzekania Baekhyuna na jego pracę domową.
"Nawet jeśli, to co? Przynajmniej nie będziesz musiał z nim zrywać... No chyba że chciałeś dalej z nim rozmawiać?"
Zanim Kyungsoo zdążył odpowiedzieć, jego telefon zaczął wibrować. Wyjąwszy urządzenie z kieszeni, Kyungsoo otworzył nową wiadomość od Chanyeola i zobaczył zdjęcie wysokiego, młodego mężczyzny z krótkimi, czarnymi włosami.
"Wow." powiedział Baekhyun, zaglądając mu przez ramię. "Twój mąż jest całkiem niezły."
Kyungsoo nie powiedział nic. Zamiast tego odpisał Chanyeolowi.
Awwww! Jesteś uroczy!
Chanyeol odpowiedział natychmiast.
nie uroczy
"Nie lubi być nazywany uroczym" Kyungsoo poinformował Baekhyuna.
"Jest facetem."
"Ja lubię być nazywany uroczym."
"Tak, ale ty to... No wiesz... Ty."
Kyungsoo zrobił niezadowoloną minę i zerknął z powrotem na swój telefon.
Jesteś... Przystojny?
Chanyeol odpowiedział minutę później.
:) ♥♥♥
Z nieznanych mu powodów, sprawiło to, że Kyungsoo poczuł ulgę.


Był sobotni wieczór, i Kyungsoo siedział w swoim salonie, z laptopem balansującym na jego skrzyżowanych nogach. Jongin wszedł do pomieszczenia, wróciwszy niedawno z pracy. Skierował się prosto w stronę kuchni i wrócił z puszką napoju gazowanego.
"Co robisz?" spytał, pochylając się ponad oparciem sofy, żeby spojrzeć na ekran laptopa Kyungsoo.
"Rozmawiam z moim mężem."
"Masz na myśli tego dziwaka na którego narzekałeś wczoraj, po obudzeniu mnie?"
"Tak."
"Masz na myśli kolesia, który wyznał ci miłość i nazwał swoim mężem?"
"Najpierw nazwał mnie swoim mężem." wyjaśnił Kyungsoo "Wzięliśmy ślub, a potem powiedział mi, że mnie kocha. I to nie żaden 'koleś'. Nazywa się Chanyeol."
"Wydajesz się być o wiele mniej zaniepokojony tą sytuacją niż wczoraj."
"Ta." odpowiedział Kyungsoo "Jest seksowny."
"Twój mąż?"
"Tak." Kyungsoo wyjął swój telefon z kieszeni i szybko znalazł zapisane zdjęcie Chanyeola, podtykając je Jonginowi pod nos.
"Huh. Faktycznie. Szczęściarz z ciebie, znalazłeś uroczego, dziwacznego męża."
"Nie lubi być nazywany uroczym." odpowiedział roztargniony Kyungsoo, wpatrując się w ekran komputera "Jak mam odpowiedzieć na coś takiego?"
"Na co?"
Kyungsoo wskazał swojego laptopa.
chodz do mnie
"W ogóle."
"Co w ogóle?"
"W ogóle na to nie odpowiadaj. Twój mąż jest dziwny."
Kiedy Jongin odchodził, Kyungsoo jeszcze raz spojrzał na zdjęcie Chanyeola, a potem na niepokojącą wiadomość. Chłopak był taki dziwny, ale taki przystojny...
Przepraszam, nie mogę. Muszę iść na lekcje.
:(
Może innym razem.
haha kocham menża ♥♥♥
I znowu to kochanie. Tym razem było inaczej, zauważył Kyungsoo. Chanyeol zaczął wiadomość od 'haha'. Czy to oznaczało, że żartuje? To musiało oznaczać że żartuje. Bo niby dlaczego miałby tak pisać?
Więc, mówiąc inaczej, jego mąż był w miarę normalny. A przynajmniej normalniejszy niż Kyungsoo myślał.


W niedzielne popołudnie Kyungsoo otrzymał wiadomość od Chanyeola. Nie zawierała żadnych słów, jedynie obrazek z parą kreskówkowych ust. Jedyną odpowiedzią, jaką Kyungsoo mógł wymyślić, było:
?
Chanyeol wysłał kolejny obrazek kreskówkowych ust, tym razem z napisem 'pocałuj mnie' pod spodem.
No i tyle z myślenia, że jego mąż jest normalny.
Haha
Kyungsoo nie wiedział co innego może powiedzieć. Chanyeol i tak odpowiedział.
kocham Kyungsoo ♥♥♥
Był to pierwszy raz, kiedy Chanyeol użył jego imienia w swoim wyznaniu. W jakiś sposób to tylko pogarszało sytuację.
Kyungsoo spędził kolejne kilka chwil gapiąc się na zdjęcie Chanyeola, przypominając samemu sobie, dlaczego zadaje się z takim dziwakiem.


W poniedziałek wieczorem, po kolacji, Kyungsoo i Chanyeol zaczęli prowadzić swoją pierwszą prawdziwą konwersację. W pewnym sensie. Przynajmniej rozmawiali o czymś innym niż ich ślub i wzajemna miłość.
Kyungsoo postanowił spytać jaki rodzaj muzyki Chanyeol lubi, i był zachwycony dowiadując się, że słucha k-popu, a nawet kilku jego ulubionych zespołów. W końcu, jakiś bezpieczny temat. Mogli o tym dyskutować bez żadnych dziwnych wątków.
Chanyeol w pewnym momencie wspomniał kilka piosenek, które lubi śpiewać, i Kyungsoo nagle pomyślał, że chłopak może być trainee. Mieć męża, który jest trainee! Mieć męża, który może kiedyś zostać idolem! Całe jego dziwactwo byłoby tego warte!
Zamiast pytać wprost, Kyungsoo napisał:
Umiesz śpiewać?
Chanyeol odpowiedział natychmiast:
nie :(
Zawiedziony, Kyungsoo odpisał:
To nic.
kocham cie ♥♥♥
Teraz Kyungsoo był zawiedziony, jak również nieco wystraszony.


Minął tydzień odkąd Kyungsoo wyszedł za mąż. Rozmawiał z Chanyeolem po trochę prawie codziennie, i do tej pory zdążył już się przyzwyczaić do jego dziwnych zachowań. A przynajmniej do ciągłych wyznań miłości. Chanyeol zdawał się obracać wszystko w kolejne wyznanie jego dozgonnego uczucia. W środę, na przykład, zaczęli rozmawiać o zwierzętach i Kyungsoo powiedział, ze kocha psy.
Chanyeol powiedział, że kocha Kyungsoo.
Wracając myślami do tamtej chwili, Kyungsoo doszedł do wniosku, że nie powinien używać słów związanych z miłością rozmawiając z Chanyeolem.


"I jak tam twój związek? Baekhyun spytał, kiedy szli w stronę ich klasy "Odbyliście już swoją pierwszą kłótnię?"
"Nie, jeszcze nie. A jak się ma ten koleś z Kanady z którym rozmawiałeś?"
"Oh, już z nim nie piszę. Poznałem takiego nowego chłopaka, z Chin. Ale nie chcę rozmawiać o moich przygodach na DokiDoki. Są nudne w porównaniu do twoich. Nikt mi się jeszcze nie oświadczył."
"Chanyeol się nie oświadczył." zwrócił mu uwagę Kyungsoo "Po prostu się pobraliśmy."
"Nie oświadczył się? Więc nawet nie masz pierścionka? Co z niego za mąż! Powinieneś poprosić o pierścionek."
"Już prosiłem, i nie zamierzam znowu ryzykować. Co jeśli będzie chciał się spotkać? Już dwa razy mówił 'chodź do mnie'!"
Baekhyun zaśmiał się. "Masz najdziwniejszego męża świata!"
Kyungsoo nie mógł się sprzeczać.
Przypomniawszy sobie rozmowę z Chanyeolem z poprzedniego dnia, Kyungsoo wyjął swój telefon i jeszcze raz pokazał Baekhyunowi zdjęcie swojego męża. "Czy on ci wygląda na 184cm?"
"Na tym zdjęciu? Niezbyt. A co?"
"Powiedział, że ma tyle wzrostu."
"To oczywiste że kłamie! Niemożliwe żeby był tak wysoki!"
Kyungsoo zmarszczył brwi spoglądając na zdjęcie, które zrobione było na białym tle. "Gdyby tylko było tam coś, dzięki czemu można by było to porównać, jakieś drzwi..."
"Czekaj, chyba mam pomysł... Czy prosił cię o twoje zdjęcie?"
"Nie."
"Więc nie wie jak wyglądasz?"
Kyungsoo pokręcił głową.
Baekhyun wyszczerzył zęby w uśmiechu. "Więc może 'pójdź do niego'. Zgódź się na spotkanie i idź go zobaczyć na żywo. Nie musisz z nim rozmawiać; nawet nie będzie wiedział, że tam jesteś!"
"Dlaczego miałbym coś takiego robić?"
"Nie chcesz dowiedzieć się, czy na prawdę jest tak wysoki?"
"Nie chcę wiedzieć aż tak bardzo!"
"No weź, to łatwizna! Mówił że mieszka w okolicy, prawda?"
"Nie znam jego dokładnego adresu..."
Baekhyun trącił go łokciem. "Warto spróbować! Pójdę z tobą, jako wsparcie moralne."
"Po prostu sam chcesz go zobaczyć." powiedział Kyungsoo "poza tym, jeśli zaproponuję spotkanie, to pewnie poprosi o moje zdjęcie, żeby wiedzieć jak wyglądam."
"Powiedz mu, że będziesz miał na sobie kurtkę w jakimś konkretnym kolorze. Jeśli dalej będzie chciał twoje zdjęcie, przestań z nim pisać."
"Przestać z nim pisać tak zupełnie w ogóle?" spytał Kyungsoo, czując nagły niepokój.
"Ta. I tak pisałeś z nim dla zabawy, prawda? Miałeś zamiar wcześniej czy później przestać." Baekhyun zmierzył Kyungsoo wzrokiem "Prawda?"
"Tak..." odpowiedział Kyungsoo, ale nie był tego do końca pewny. Nie potrafił już sobie wyobrazić dnia, w którym Chanyeol nie wyznawał mu miłości w dziwny sposób, dodając na koniec trzy serduszka.
"Więc poprosisz go o spotkanie?"
"Pewnie nie. Ale jeśli się zdecyduję, dam ci znać."


Kilka dni później Kyungsoo otrzymał informację, że został przyjęty na zagraniczną wymianę, na którą zapisał się miesiąc temu. Bardzo cieszył się z możliwości wyjechania na kilka tygodni, nawet jeśli większość czasu miał spędzić na lekcjach. Postanowił powiedzieć o tym Chanyeolowi.
Jego odpowiedź brzmiała:
nie zamiast tego chodz do mnie
Kyungsoo westchnął. Oczywiście, Chanyeol mógł odpowiedzieć tylko w ten sposób.
Przepraszam, nie mogę. Od dawna chciałem już wybrać się na ten wyjazd.
To pozostawia wiele do życzenia.
Jak bardzo dziwna i niezrozumiała była odpowiedź Chanyeola, to jednak tym, co Kyungsoo wydawało się najdziwniejsze był fakt, iż była poprawna pod względem interpunkcji i gramatyki.
Przepraszam.
Kyungsoo czekał, aż Chanyeol jeszcze raz powie, aby do niego przyszedł, albo że go kocha, albo chociaż wyśle smutną buźkę. Czekał, ale Chanyeol nie odpowiadał. Ani pięć minut później. Ani dziesięć minut później. Ani godzinę później.
Czy właśnie odbywali swoją pierwszą kłótnię?


Był czwartkowy poranek i Jongin siedział naprzeciwko Kyungsoo przy stole jadalnym, grzebiąc leniwie w swoim śniadaniu. Jongin wstawał wcześnie tylko wtedy, kiedy miał poranną zmianę, której nie udało mu się wcisnąć żadnemu współpracownikowi.
"Chanyeol wciąż niczego nie napisał." jęknął Kyungsoo.
"Dalej gadasz z tym dziwakiem?"
"Nie! Bo nie odpowiada!"
Jongin przewrócił oczami.
"A co jeśli na prawdę zraniłem jego uczucia? Może nie powinienem mu mówić o wyjeździe. Może myśli że mnie nie obchodzi, skoro opuszczam kraj a nie chcę go nawet odwiedzić."
"Kiedy tak to ujmujesz, dziwię się, że jeszcze nie zażądał rozwodu."
Kyungsoo przygryzł dolną wargę, niespokojnie przesuwając swoje w połowie zjedzone jajka po talerzu. "A co jeśli zażąda?"
Nagle, Jongin nachylił się nad stołem i klasnął głośno tuż przed twarzą Kyungsoo, zaskakując swojego współlokatora.
"Za co to było?!"
"Kyungsoo, czy ty siebie słyszysz? Gadasz z tym dziwakiem od dwóch tygodni, a wszystko co o nim wiesz to jego imię i to, jak wygląda- a to wszystko może okazać się nieprawdziwe, gdybyś zapomniał- i teraz nagle martwisz się, czy nie uraziłeś jego uczuć? Że może pomyśleć, że cię nie obchodzi? Obchodzi cię?!"
"Nie wiem!" warknął Kyungsoo bez zastanowienia. Speszony, powiedział "To znaczy, nie, nie obchodzi mnie. Ale nie chcę, żeby przeze mnie było mu przykro, nawet jeśli jest dziwny. Nic na to nie poradzę. Nie jestem złośliwą osobą."
Jongin westchnął. "Dobra. Rób co chcesz i marnuj czas zamartwiając się tym. Tylko przestań wciąż narzekać."
"Ale się martwię! Wciąż nie odpisał!"
"Może telefon mu padł."
"Na dwa dni?!"
"Może się zepsuł."
"Mógł użyć laptopa!"
"Może laptop też się zepsuł."
"Powinienem się po prostu z tym pogodzić!" zajęczał Kyungsoo "Nienawidzi mnie!"
"Może nie jest w stanie odpowiedzieć" zasugerował Jongin "Może umarł."
Kyungsoo posłał mu mordercze spojrzenie.
"No co? Tak mogło być. Może był w trakcie pisania wiadomości do ciebie, kiedy nagle uderzyło w niego auto. Może jest w śpiączce. Może już nigdy się nie obudzi. Czy to nie nadawałoby się na świetny romantyczny film?"
Kyungsoo wstał. "Już więcej z tobą o tym nie rozmawiam."
"No wreszcie."
"I posprzątaj naczynia, albo nie ugotuję ci dziś kolacji." powiedział Kyungsoo, po czym opuścił pomieszczenie.
"Ale muszę iść do pracy!" krzyknął Jongin zza ściany.
Kyungsoo zignorował go.


Tego samego dnia, po zakończeniu jego ostatniej lekcji, Kyungsoo sprawdził swój telefon. Miał nową wiadomość od Chanyeola.
chodz do mnie
Kyungsoo poczuł ulgę, że Chanyeol jest sobą, więc z ulgą odpisał:
Okej. Spotkajmy się w piątek.


W piątek po szkole, Kyungsoo udał się do kawiarni, w której umówił się z Chanyeolem. Według sugestii Baekhyuna powiedział mu, iż będzie miał na sobie kurtkę w podanym kolorze. Chanyeolowi nie przeszkadzało to, że nie wysłał mu swojego zdjęcia, i po prostu odpowiedział na wszystko:
kocham Kyungsoo ♥♥♥

Całe cztery serduszka. To było coś nowego.
Kyungsoo pojawił się na miejscu trochę wcześniej, mając na sobie zwykły, biały t-shirt. Wciąż nie był pewien, czy ma podejść do Chanyeola jeśli go zobaczy. Jeśli tak, po prostu powiedziałby, że nie mógł znaleźć swojej kurtki, albo coś takiego.
Kyungsoo zdecydował się powiedzieć Baekhyunowi o spotkaniu, chociaż nie zaprosił go. Jednak ani trochę nie zdziwiło go to, że Baekhyun był w kawiarni, i to nawet wcześniej niż on sam.
Tym co go zdziwiło, była zielona kurtka, którą Baekhyun miał na sobie.
"Czemu ją ubrałeś?!" syknął Kyungsoo, siadając szybko na przeciw swojego przyjaciela.
"Co z nią jest nie tak?"
"Jest zielona!" warknął Kyungsoo "Przecież mówiłem ci, że Chanyeol myśli, że będę miał na sobie zieloną kurtkę!"
Oczy Baekhyuna rozszerzyły się. "Cholera, zupełnie zapomniałem!"
"Zdejmij ją!"
"Ale nie za bardzo lubię koszulkę, którą mam pod spo-"
"Zdejmuj ją, teraz!"
Baekhyun szybko zrzucił z siebie kurtkę.
"Schowaj ją do torby!"
"Nie mam torby!"
Kyungsoo rozejrzał się w okół zdesperowany, próbując znaleźć jakieś miejsce, gdzie Baekhyun mógłby ukryć kurtkę. Właśnie wtedy usłyszał, że drzwi do kawiarni znajdujące się za nim otwierają się. Oczy Baekhyuna utkwione były w osobie, która weszła do środka. "O cholera."
Kyungsoo nie mógł się powstrzymać, obrócił się i spojrzał. W progu stał Chanyeol. I wyglądał na dokładnie tak wysokiego, za jakiego się podawał.
Chanyeol przeskanował wzrokiem całe pomieszczenie, i jego oczy zatrzymały się na Baekhyunie.
"Może nie podejdzie." wyszeptał Baekhyun "Może, ponieważ siedzimy razem, pomyśli że ta kurtka to tylko przypadek i-"
Chanyeol uśmiechnął się i ruszył w ich kierunku.
"Kurwa" pisnął Baekhyun.
Chanyeol dotarł do ich stolika, a cała jego uwaga skupiona była na Baekhyunie. "Cześć. Ty musisz być moim mężem."
Kyungsoo był zaskoczony tym, jak niski był jego głos. Nie nieprzyjemnie niski. Nawet trochę bardzo mu się spodobał.
"Uh..." oczy Baekhyuna przeniosły się na Kyungsoo i z powrotem na Chanyeola "Niezupełnie..."
Chanyeol zmarszczył brwi, i Kyungsoo stwierdził, że wygląda bardzo uroczo. "Nie jesteś moim mężem?"
Baekhyun powoli pokręcił głową.
Wciąż ze smutną miną, Chanyeol obrócił się, aby jeszcze raz rozejrzeć się po kawiarni. Nie zauważywszy nikogo innego w zielonej kurtce, wyjął telefon i zaczął pisać.
Serce Kyungsoo zabiło szybciej, ale jego telefon nie dzwonił ani nie wibrował. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że wyciszył go wcześniej. Odetchnął z ulgą.
Chanyeol mocniej zmarszczył brwi i oddalił się od ich stolika, aby złożyć zamówienie przy kasie. Z niezrozumiałych dla Kyungsoo powodów, patrzenie jak Chanyeol odchodzi odbierało mu poprzednie poczucie ulgi.
Baekhyun obrócił się do swojego przyjaciela i bezgłośnie powiedział 'o mój boże'. Kyungsoo pokiwał głową, wracając wzrokiem do Chanyeola, który płacił za swoją kawę, zabierając ją następnie i siadając przy stoliku po drugiej stronie kawiarni.
"To było takie dziwne!" powiedział Baekhyun "Podszedł prosto do nas! Nawet się nie zawahał!"
"Mhm." odparł Kyungsoo, wciąż obserwując Chanyeola, który wyczekująco patrzył na drzwi.
"Nawet spytał mnie czy jestem jego mężem, jak gdyby nigdy nic! Co jeśli byśmy nie wiedzieli o co chodzi? To by było jeszcze dziwniejsze!"
"Mhm."
"Kyungsoo." powiedział Baekhyun, próbując zwrócić na siebie jego uwagę.
"Ćśśś! Co jeśli usłyszy, jak wymawiasz moje imię?!"
"Więc nie chcesz żeby dowiedział się kim jesteś?"
"Oczywiście że nie!"
Baekhyun spojrzał na niego nieprzekonany. "Gapisz się na niego tak, jakbyś chciał się przedstawić."
Kyungsoo zarumienił się. "Jest w moim typie, okej?"
"Bycie dziwnym jest w twoim typie?"
"Nie! Posłuchaj, po prostu źle się czuję oszukując go tak." powiedział Kyungsoo, po czym dodał trochę ciszej "w końcu jest moim mężem."
"Jesteś pewien, że bycie dziwnym nie jest w twoim typie?"
Kyungsoo posłał mu mordercze spojrzenie, po czym jeszcze raz zerknął na Chanyeola. Ten wciąż wpatrywał się w drzwi, co chwila sprawdzając swój telefon. Najdyskretniej jak tylko mógł, Kyungsoo wyjął swój własny i otworzył wiadomość, którą Chanyeol mu wysłał.
jestem tu chodz do mnie
Kyungsoo przygryzł dolną wargę, nie wiedząc co ma robić.
"Po prostu napisz mu, że wyskoczyło ci coś ważnego i musicie odwołać spotkanie." zaproponował Baekhyun.
"Ale to tak jakbym go wystawił!"
"Nie do końca. No i jaka jest inna możliwość? Faktycznie go wystawić nic nie mówiąc? Albo" dodał Baekhyun "możesz powiedzieć mu wszystko. Jest tutaj."
Kyungsoo zastanawiał się chwilę, skubiąc swoją dolną wargę, po czym powiedział "Może faktycznie powinienem z nim porozmawiać."
"Mówisz serio?! A co jeśli okaże się być jakimś popapranym stalkerem? Żartowałem mówiąc żebyś mu powiedział wszystko! Na żywo wydaje się jeszcze dziwniejszy!"
"To powinienem zrobić." zadecydował Kyungsoo, ignorując panikującego przyjaciela.
"Oszalałeś?" syknął Baekhyun, ale Kyungsoo już oddalał się od ich stolika.
Każdy krok, jaki stawiał w kierunku chłopaka sprawiał, że był bardziej zdenerwowany. Miał ochotę odwrócić się i uciec z powrotem na swoje miejsce. Jakimś cudem udało mu się wreszcie dotrzeć do stolika Chanyeola. Ten przeniósł swój wzrok z drzwi na Kyungsoo, patrząc na niego pytająco.
"Uh..." zaczął Kyungsoo, walcząc z chęcią wytarcia spoconych dłoni o swoje dżinsy "Cześć. Jestem twoim mężem, Kyungsoo."
Chanyeol mrugnął, patrząc na niego. Przez chwilę żaden z nich się nie odzywał. Nagle Chanyeol podniósł się ze swojego krzesła i stanął przed Kyugnsoo. Niższy chłopak zaczął się zastanawiać, co się dzieje, ale Chanyeol ukląkł wtedy przed nim na jedno kolano. Wyjął coś z kieszeni i podniósł w stronę Kyungsoo. Był to pierścionek.
"Przepraszam że tak późno, mężu." powiedział Chanyeol.
Kyungsoo patrzył się na niego z lekko otwartymi ustami. Kątem oka mógł zauważyć, że wszyscy w kawiarni gapią się na nich, i że Baekhyun próbuje powstrzymywać się od śmiechu, nagrywając wszystko swoim telefonem.
Zażenowany i zaskoczony i zmieszany, Kyungsoo mógł tylko gapić się na Chanyeola.
"Przyjmiesz go... Mężu?" Chanyeol spytał, brzmiąc na niemal równie zakłopotanego.
Aby odwrócić już od nich uwagę wszystkich ludzi w kawiarni, Kyungsoo wziął pierścionek. "Um... Dzięki..."
Ktoś zaklaskał. Jakaś jedna osoba. Potem wszyscy powrócili do ignorowania ich.
Chanyeol poniósł się z ulgą. "Tak się cieszę że już po wszystkim."
Kyungsoo podniósł swój wzrok z taniego, zabawkowego pierścionka na Chanyeola, nie rozumiejąc. "Co?"
Chanyeol wykonał dłonią nieokreślony gest pomiędzy nimi, co wyjaśniło tyle, co nic. Potem westchnął i spytał, "Chcesz usiąść?"
Zaskoczony Kyungsoo zajął miejsce przy stole, a zaraz po nim Chanyeol zrobił to samo. Przez chwilę wpatrywali się w siebie, po czym wyższy chłopak przerwał ciszę. "Więc, uh, pewnie powinienem się wytłumaczyć? No wiesz, ta cała sprawa z mężem i w ogóle."
"Tak" odparł Kyungsoo "byłoby miło."
"Okej." Chanyeol przeczesał dłonią swoje krótkie włosy, wyglądając na zdenerwowanego. Jeszcze przez chwilę był cicho, po czym wskazał na kogoś siedzącego za Kyungsoo "Widzisz tego chłopaka o tam? Tego z różowymi włosami."
Kyungsoo spojrzał za swoje ramię. Od razu zauważył różowowłosego chłopaka siedzącego przy stoliku niedaleko nich. Trzymał w rękach telefon i, tak jak Baekhyun, nagrywał całe zajście. Zauważywszy, że Kyungsoo się na niego patrzy, chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu i pomachał.
"To mój przyjaciel, Sehun." powiedział Chanyeol. "Albo raczej przyjaciel na stażu. Pamiętasz pierwszą wiadomość, którą wysłałem ci na DokiDoki? Cześć mój mężu? Zrobiłem to, ponieważ przegrałem zakład z Sehunem. Przegrany musiał zrobić wszystko, co rozkazał mu wygrany, a on zadecydował właśnie to. Powiedział też, że muszę kontynuować ten cały cyrk z mężem, dopóki ta osoba nie przestanie ze mną rozmawiać albo do momentu, kiedy zaakceptuje ode mnie pierścionek, żebyśmy byli 'oficjalnie' poślubieni."
Przetworzenie tego wszystkiego zajęło Kyungsoo niepełną minutę. Był zaskoczony- bardzo zaskoczony- i zdenerwowany, że dał się nabrać. Ale oprócz tego, czuł też pewien smutek.
W końcu, jedynym co udało mu się powiedzieć, było: "Oh."
Widząc jego minę, Chanyeol szybko kontynuował. "Nie sądziłem że to zajdzie tak daleko. Myślałem, że przestaniesz ze mną rozmawiać... Ale nie przestałeś. Szczerze mówiąc, nawet bardzo mnie to cieszyło. Pomimo tego, że mówiłem takie dziwne rzeczy, ty i tak byłeś dla mnie miły, a nawet pisałeś z własnej inicjatywy. Na prawdę to doceniałem i... Fajnie mi się z tobą rozmawiało, nawet jeśli nie byłem do końca sobą. W zasadzie to chciałem przeprosić za wplątanie cię w to wszystko."
"To nic" powiedział Kyungsoo, pomimo tego, że to zdecydowanie nie było 'nic'. Ani trochę. Zostawiając pierścionek na stole, podniósł się ze swojego miejsca.
"Już idziesz?" spytał Chanyeol.
"Uhm." było wszystkim, co Kyungsoo udało się wymamrotać.
Pomimo iż od początku wiedział, że to może być tylko jeden wielki żart- i przez moment nawet miał nadzieję, że tak jest, ponieważ to by sprawiło, że cała sytuacja byłaby o wiele mniej niepokojąca- i tak poczuł ukłucie bólu. Mocne. I nie tylko dlatego, że został oszukany, ale dlatego, że być może przez moment myślał, że jest szansa że ich dziwna znajomość będzie mogła zamienić się we względnie normalną znajomość i że wreszcie zazna w życiu trochę miłości. Mylił się.
"Czekaj." powiedział Chanyeol, wyciągając rękę ponad stołem aby chwycić Kyungsoo za ramię, zanim ten wyjdzie. "Bardzo... Bardzo za to wszystko przepraszam. Na prawdę dobrze bawiłem się rozmawiając z tobą i cieszę się, że zgodziłeś się spotkać. Ja... Cóż, miałem nadzieję, że moglibyśmy zapomnieć o tej całej sprawie z mężem i może wyjść gdzieś kiedyś razem...?"
Kyungsoo gapił się na niego "Czy ty zapraszasz mnie na randkę, po tym wszystkim?"
Chanyeol wzdrygnął się "Tak, najwyraźniej tak."
"Czy to też jest częścią zakładu?"
"Nie. Nie, przysięgam. To prawdziwy ja."
Kyungsoo jeszcze przez chwilę się mu przypatrywał, po czym przeniósł wzrok na rękę Chanyeola, która wciąż spoczywała na jego ramieniu. Zdając sobie z tego sprawę, Chanyeol szybko ją odsunął.
"Przepraszam." powiedział jeszcze raz "Nie powinienem był pytać. Pewnie uważasz mnie za jeszcze większego kretyna."
"Tak. Uważam." odpowiedział Kyungsoo "Zerwać po niecałych trzech tygodniach. Co za kretyńskie posunięcie."
"Huh? Co masz na myśli?"
"Powiedziałeś, że chcesz 'zapomnieć o tej całej sprawie z mężem', to zdecydowanie brzmi jakbyś ze mną zrywał." nagle Kyungsoo porwał zabawkowy pierścionek ze stolika "Ale to zatrzymam. I jeśli ktoś będzie pytał, powiem że to była nasza wspólna decyzja. Albo że to ja z tobą zerwałem."
Chanyeol mrugnął kilka razy zagubiony, po czym na jego ustach zaczął powoli pojawiać się uśmiech. "Więc, skoro jesteś już singlem, mogę cię gdzieś zaprosić?"
Kyungsoo wzruszył ramionami "Tylko jeśli to ty będziesz płacił."
"Nie ma problemu. Jesteś teraz bardzo zajęty?"
Kyungsoo potrząsł głową, więc Chanyeol podniósł się z krzesła, zabierając przy tym swoją kawę. Kyungsoo miał zamiar podejść do Baekhyuna i powiedzieć mu, że wychodzi, ale zatrzymał się, kiedy zobaczył, że jego przyjaciel siedzi z przyjacielem Chanyeola. Dwójka chłopaków śmiała się i najwyraźniej porównywała nagrania, które każde z nich nakręciło swoim telefonem.
"To twój przyjaciel?" spytał Chanyeol.
"Mhm. To on powiedział mi o DokiDoki. Poznał tak swoich poprzednich pięciu chłopaków."
"W takim razie się polubią." uznał Chanyeol "Sehun też poznał swojego obecnego chłopaka na DokiDoki. Jakiś koleś z Chin, nazywa się Luhan."
"Oh, na prawdę? Tak samo ma na imię chłopak, z którym spotyka się Baekhyun."
"To pewnie dość pospolite imię w Chinach."
"Pewnie tak."
Chanyeol nadal patrzył się na Baekhyuna i Sehuna. "Bez urazy, ale cieszę się że to nie twój przyjaciel okazał się być moim mężem."
"Czemu?" Kyungsoo spytał zaciekawiony.
"Jesteś bardziej uroczy." Chanyeol zarumienił się trochę, po czym szybko dodał "To znaczy przystojniejszy."
Kyungsoo uśmiechnął się. "Szczerze mówiąc lubię być nazywany uroczym."
Chanyeol odetchnął z ulgą. "W takim razie, jesteś bardzo, bardzo uroczy. Miałem prawdziwe szczęście znajdując tak uroczego męża."
"A ja miałem prawdziwe szczęście znajdując męża, który okazał się mniej dziwny niż myślałem że jest. Chociaż jest za to straszliwym skąpiradłem."
"Co? Dlaczego?"
Kyungsoo uniósł pierścionek. "Skąd to wziąłeś? Z pudełka płatek śniadaniowych?"
"Wynagrodzę ci to i zabiorę na dobry obiad."
"No ja myślę." odparł Kyungsoo, kiedy wychodzili z kawiarni, po czym zerknął na Chanyeola. "Naprawdę masz 184cm wzrostu?"
Chanyeol wydął dolną wargę "Mąż mi nie wierzy?"
Kyungsoo wywrócił oczami.
Kiedy przechodzili obok okien kawiarni, Kyungsoo zauważył, że Sehun i Baekhyun obrócili się w swoich krzesłach. Pokazywali w ich kierunku sercami ze złączonych palców.
"Brakuje jednego" powiedział Kyungsoo.
"Huh?"
"Zazwyczaj wysyłałeś mi trzy serduszka." wymamrotał niższy chłopak "Oni mają tylko dwa."
Nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi od Chanyeola, Kyungsoo oderwał swój wzrok od okien kawiarni, aby na niego spojrzeć. Chanyeol głupkowato szczerzył zęby, a jego palce były uformowane w serce, którym wskazywał w jego stronę.
Nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu, Kyungsoo odpowiedział "O wiele lepiej, mężu."

***♥****♥****♥****♥****♥****♥****♥****♥****

Uf.
Skończone.
Mogę dalej nic nie robić ≖‿≖